W poniedziałkowe poranki miasto ożywa nie tylko od dźwięku budzików, ale także od dźwięku biegających nóg. Dlaczego? Bo już od samego rana ludzie ruszają do Biedronki, jakby tam rozdawali darmowe kawy z życiowymi radami. Czy to dlatego, że poniedziałki są trudne i potrzebujemy dawki pozytywnej energii w postaci zakupów? A może wszyscy mają wspólny sen o odkryciu zakupowego Eldorado, które tylko czeka na nich w regałach sklepowych?
19 lutego, czyli Dzień Promocji w Biedronce, to dla wielu jak małe święto narodowe. Ludzie wstają z samego rana, robią energiczne poranne przysiady (jakby potrzebowali dodatkowej energii) i ruszają w bój z kolejnymi zakupowymi wyzwaniami. W końcu, jak mówi przysłowie, kto rano w Biedronce zaszedł, ten ma szansę na zakupowe szczęście cały tydzień.
Zaraz po otwarciu drzwi sklepu, jakby wystrzał z pistoletu, tłumy wdzierają się do środka, gotowe do łowienia okazji. Wieszczącym losy zakupowe można by postawić tam wizerunek kota, bo ciekawe, czy nawet te zwierzęta mają taki żar w oczach, gdy zobaczą puszkę z karmą.
Warto jednak być przygotowanym na to wydarzenie – mieć w zanadrzu kartę Moja Biedronka, bo kto wie, może to ona otworzy przed nami drzwi do krainy nieograniczonych promocji. Może warto by było wyposażyć każdego noworodka w tę kartę, tak jak to się robi z dowodem osobistym czy książeczką szczepień? Przecież edukacja od najmłodszych lat to także umiejętność radzenia sobie w świecie zakupów!
Wychodząc z Biedronki, czujemy się jak bohaterowie epickiej opowieści. Zadania zostały wykonane, zdobycze zostały zgarnięte, a portfele... no cóż, portfele lekkie jak piórko. Ale co tam! W końcu ważne, żeby mieć puste kieszenie, ale pełne serca. A serce w dniu Promocji w Biedronce jest zwykle tak pełne, jak regały w sklepie – po brzegi!
0 Komentarze